niedziela, 12 lipca 2015

Terapia grupowa w ośrodku na Lenartowicza w Krakowie

Cześć. Chciałem opisać jak wygląda terapia w Zakładzie Psychoterapii na ulicy Lenartowicza w Krakowie z punktu widzenia osoby która ukończyła tę terapię. Mam nadzieje ze informacje będą dla Was przydatne, sam takich szukałem przed zapisaniem się, jednak nie mogłem wtedy znaleźć. Dodam, że starałem się opisać suche fakty pozbawione mojej oceny.

Diagnoza


Zaczęło się od wizyty  w gabinecie psychiatry, gdzie oprócz recepty dostałem skierowanie na psychoterapię. Ten sam lekarz polecił mi  oddział dzienny zakładu psychoterapii Szpitala Uniwersyteckiego na ul. Lenartowicza. Po pewnym czasie umówiłem tam wizytę, pierwszą, ponieważ proces kwalifikacji jest wieloetapowy. Pierwsza wizyta to rozmowa z psychiatrą. Przeprowadziła ją bardzo miła Pani doktor, która zebrała wywiad. Następna wizyta to testy psychologiczne na komputerze i formularzach papierowych. Potem kolejna rozmowa jest z pogodną panią psycholog, obejmująca testy. Czwarta i ostatnia wizyta to spotkanie znowu z psychiatrą, jednak innym niż za pierwszym razem. Podczas rozmowy lekarz opisał po krótce terapię i porozmawialiśmy o mojej zdolności podjęcia jej. W tym momencie trzeba zdecydować czy ma się chęci i czas żeby uczęszczać na terapię. Po potwierdzeniu z mojej strony, trafiłem do kolejki.  Tak kończy się proces kwalifikacji, który  jest najłatwiejszym etapem:)

Zajęcia grupowe


Po ok 2.5 miesiącach otrzymałem telefon z informacja że mogę zaczynać. Terapia w grupie popołudniowej trwa 12 tygodni. Spotkania grupy są trzy razy w tygodniu w stałe dni, w tej chwili już nie pamiętam ale tak się zdaje że to był poniedziałek, środa i czwartek. Na pewno nie było ich w piątek. W święta nie ma spotkań oczywiście.

W dwa pozostałe dni tygodnia, o ile mnie pamięć nie myli we wtorek i piątek są zajęcia dodatkowe, nieobowiązkowe. W salach jest wywieszony ich rozkład.

Każda grupa posiada dwóch terapeutów głównych: lekarza psychiatrę i psychologa. Grupa liczy ok. 10-12 osób. W trakcie sesji grupowych jeden z nich zasiada z uczestnikami w kółeczku i moderuje spotkanie, drugi jest w pokoju obok za lustrem weneckim. Oprócz wymienionych są jeszcze satelity które krążą wokół grupy, mam na myśli trzech lekarzy/psychologów, którzy wyłącznie obserwują i zamieniają się pokojami w przerwach. Na początku trochę mi przeszkadzała ich obecność, jednak z czasem przestałem zwracać na nich uwagę. Są to prawdopodobnie stażyści albo osoby wykonujące specjalizację, niektórzy z nich mieli sesje indywidualne z członkami grupy.

Jedna sesja grupowa trwa ok 2.5 godziny i obejmuje dwie przerwy. Miejsca w kółku nie są przypisane do osób, można siadać gdzie się chce. Grupa żyje cały czas, jedna osoba kończy, przychodzi nowa i tak na nowo. Na pierwszej sesji w tygodniu – w poniedziałek opowiada się kolejno o swoim weekendzie, a na ostatnim o planach na weekend.  Grupa jest samoorganizująca, funkcjonuje rola starosty, każdy wykonują ją przez jeden tydzień. Liczebność grupy oraz czas trwania terapii powoduje ze te funkcje pełni się raz w trakcie pobytu. Obowiązki starosty to patrzenie na zegar i pilnowanie przerw, ustawianie krzesełek, włączanie i wyłączanie mikrofonu, dzięki któremu osoby za lustrem słyszą co się dzieje oraz uzgadnianie zajęć na tydzień.

Każda z osób w grupie powinna przepracować: życiorys, temat własny, omówienie półmetka, drugi temat własny oraz podsumowanie.

Życiorys przedstawia się na jednym z początkowych spotkań ale nie na pierwszym. Na pierwszym spotkaniu mówi się grupie trochę o sobie, z czym się przychodzi i co się chce poprawić. Reszta uczestników się przedstawia i robi to samo. Pierwsze spotkanie jest stresujące jednak prawdziwe nerwy pojawiają się podczas opowiadania życiorysu J Jakby nie było opowiada się o intymnych faktach z życia osobom które parę dni temu się poznało. Po przedstawieniu życiorysu jest omówienie go w grupie, opisywanie emocji oraz wybór komentatorów. Jednego z nich wybiera sam zainteresowany a drugiego grupa drogą głosowania. Komentarze przygotowane przez te osoby zostaną później przeczytane i wręczone przy okazji podsumowania. Życiorys, wydrukowany albo napisany odręcznie zostawia się w sali spotkań w specjalnej zamykanej szafce, tak żeby każdy mógł sobie go przeczytać. Chodzi tutaj głównie o ludzi którzy dołączą później. Wraz z upływem czasu bardziej poznaje się ludzi na grupie, ich punkt widzenia, pojawiają się sympatie czasem antypatie, następuje wymiana informacji zwrotnych. Ogólnie mile widziane jest zaangażowanie oraz szczerość. 
 

Sesje są nagrywane, można później poprosić o płytkę i sobie odsłuchać na miejscu – nie wolno wynosić niczego. Obowiązuje dyskrecja, tematy poruszane na grupie są tajemnicą.

Raz w tygodniu wypełnia się test objawów, którego rezultatem jest jedna liczba oznaczająca całkowitą intensywność objawów. Wynik ten zaznacza się na swoim wykresie na tablicy. Oprócz tego pod koniec są jeszcze inne testy.

W grupie nie trzeba się chwalić swoją oficjalną diagnozą jeżeli ktoś nie ma ochoty, liczą się objawy i  cele.

Spotkania grupowe są obowiązkowe. Każda nieobecność to wielkie halo. Mówili nam też że, terapia to przyjęcie na oddział, nie można w tym czasie chodzić do innych lekarzy z NFZu, jeżeli się zachoruje albo potrzebuje recepty to pomocy udzielają tam na Lenartowicza – nie dotyczy nagłych przypadków rzecz jasna.
 

Zajęcia indywidualne


 
Drugi element terapii to spotkania jeden na jeden ze swoim indywidualnym terapeutą. Odbywają się raz w tygodniu, zazwyczaj tuż przed jedną z sesji grupowych albo tuż po. Dokładną godzinę uzgadniał pacjent z terapeutą.

Terapeuta indywidualny jest przydzielany arbitralnie na samym początku. Na pierwszym spotkaniu następuje wywiad ogólny, również lekarski i wymiana numerów telefonów w razie konieczności przełożenia spotkania.

Na terapii indywidualnej terapeuta mówi Ci jak sobie radzić z tym i z tamtym, jak wyeliminować objawy, kiedy wyzdrowiejesz, co robić a co nie w danej sytuacji,  prowadzi Cię za rączkę i jest bardzo miło.

Dobra, to były żarty J Jest inaczej, nie ma magicznej różdżki za to są komentarze. Słowa sugestia unikają jak ognia. A, i jak sobie uświadamiasz że masz nieuświadomione sygnały tj. dowolne skojarzenia, fantazje, nielogiczne myśli, nagłe wspomnienia z dzieciństwa to jest to ich ulubiona pożywka.

Nie wiem czy istnieje możliwość zmiany terapeuty indywidualnego, w trakcie mojego pobytu nie było takiej sytuacji choć niektórzy byli niezadowoleni.   

Zajęcia dodatkowe

 

Trzeci element terapii to zajęcia wspomagające, które są prowadzone przez innych terapeutów.

Zazwyczaj zajęciom dodatkowym towarzyszy motyw, np. dom, wczuwanie się w ulubionego bohatera, podróż kosmiczna

Przykłady zajęć:

  • Kolaż -  tworzenie obrazka z wycinków z gazet,
  • Rysunek,
  • Relaksacja – słuchanie muzyki oraz opowiadania w poz leżącej,
  • Muzykoterapia – np. odgrywanie emocji na instrumentach,
  • Bajkoterapia – układanie bajki w grupie,
  • Psychodrama – chyba odgrywanie scenek
 

Po wykonaniu zadania jest czas na komentarze. Opowiada się o tym co się zrobiło. Na początku inni wypowiadają się o Twojej pracy, jeżeli mają coś do powiedzenia. Na przykład, jakie skojarzenia i emocje budzi w nich Twój kolaż, co się im podoba albo nie podoba, co widzą wspólnego, itd. Potem Ty opowiadasz co chciałaś/chciałeś przedstawić i jakie myśli temu towarzyszyły. Następnie są jeszcze komentarze do komentarzy i ewentualnie uwagi  prowadzących. Zazwyczaj jest ich dwóch czasem jeden.

Nie ma złych ani dobrych prac, są Twoje prace. Tak samo nie ma złych lub dobrych interpretacji, każdy wygłasza swoje skojarzenia, przy okazji odkrywając swój sposób myślenia.

Zajęcia bywają zabawne, miłe i kameralne, jednak niekiedy są zbyt oblegane lub jest po prostu zimno na sali. Nie trzeba na nie chodzić, aczkolwiek byliśmy zachęcani. Po zajęciach  dodatkowych powstają notatki, które są dostępne dla prowadzących grupy.

W zajęciach dodatkowych mogą brać udział uczestnicy wszystkich grup popołudniowych. Często pojawiają się osoby, które widzi się pierwszy raz. Zasada niepisana była taka, że każdy otwiera się na tyle, na ile ma ochotę. Z kolei na grupie oraz rozmowach jeden-na-jeden ludzie otwierali się bardziej.

 ---------------------------------

To tyle, tak wyglądała psychoterapia na Lenartowicza za moich czasów. Mam nadzieję, że opis był neutralny. Psychoterapia to nie telewizor który można polecić albo nie, bo każdy ma inną psychikę. Widziałem osoby które były zadowolone jak i takie które rezygnowały. Jeżeli macie swoje uwagi piszcie w komentarzach. Pozdrawiam i życzę powodzenia.n